Übersetzung im Kontext von „pasuje do wszystkiego“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Biały to klasyk, który pasuje do wszystkiego. Übersetzung Context Rechtschreibprüfung Synonyme Konjugation
„Nie piszę dlatego, że roi mi się, iż mam coś do powiedzenia. Piszę, bo jeśli tego nie robię, wszystko zdaje mi się jeszcze bardziej okropne”, wyznaje narratorka powieści Lily King „Kochankowie i pisarze”. Pisze wytrwale, na przekór rozmaitym barierom. Czy odniesie sukces? 1997 rok. Trzydziestojednoletnia Camila „Casey” Peabody, narratorka powieści Lily King Kochankowie i pisarze (na marginesie – nie wiem, czemu wydawca w ten sposób przetłumaczył oryginalny tytuł Writers&Lovers będący najwyraźniej aluzją do wspomnianej w tekście powieści Davida Herberta Lawrence’a Synowie i kochankowie) jest aspirującą pisarką. Poznajemy ją w trudnym momencie – po śmierci matki, zawodzie miłosnym i następnej przeprowadzce. Kiedyś Casey świetnie grała w golfa, zdobyła magisterium z pisania kreatywnego. Dziś wynajmuje mały zapleśniały pokój, pracuje jako kelnerka w podrzędnej restauracji, próbuje spłacić ogromny dług (tak zwaną „pożyczkę studencką”), a wreszcie walczy z wewnętrznymi demonami uosabianymi przez metaforyczne pszczoły. Ma jednak pewną broń, czy może raczej ucieczkę. Jest nią pisanie. Casey zawsze miała ambicje pisarskie – i wytrwała w nich, podczas gdy większość jej pisarskich przyjaciół stopniowo odkładała pióra. Co więcej, w obecnej sytuacji pisanie powieści ma dla niej wymiar głęboko terapeutyczny – to historia mocno inspirowana pewnym rozdziałem z życia jej matki. W ten sposób Casey spotyka się z ukochaną osobą, którą nagle utraciła. Bohaterka wybrała własną drogę życiową bez względu na konsekwencje, ale czy na pewno bilans jej życia jest dodatni? Mieszka w wynajętej norze, nie ma z kim dzielić życia (i tylko odrzuca kolejne zaproszenia na śluby zdumiona, że jej znajome „chcą uczestniczyć w płytkim mizoginistycznym rytuale, który doprowadzi do nieszczęścia”), relacje rodzinne się rozluźniły. Ponadto Casey tonie w długach, wykonuje monotonną pracę, która nie pasuje do jej wykształcenia. Wreszcie – pracuje wytrwale (w powieści sporo jest podobnych pisarskich wtrętów w rodzaju: „Najtrudniejsze w pisaniu jest codzienne zabieranie się do niego, przedzieranie przez membranę. Potem z kolei trudne jest oderwanie się od pisania”), ale nie odnotowała większych sukcesów literackich, co otoczenie nierzadko jej wytyka, przykładowo od przyjaciela brata słyszy: „- Nie mogę się nadziwić, że roi ci się, iż masz coś do powiedzenia”. Dawna koleżanka wyraża swój sprzeciw jeszcze dosadniej: „Czy nie powinnaś wreszcie wziąć się za siebie? Nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą zawsze stosować wobec ciebie taryfę ulgową. Czas wydorośleć. Nie możesz żyć przez całe życie w swoich wymyślonych światach. Ludzie mają prawdziwe prace, w których zarabiają prawdziwe pieniądze”. Jednak coś w życiu Casey się zmienia. Poznaje dwóch bardzo różnych mężczyzn, których łączy podobna (rzecz jasna, pisarska) droga życiowa. Obaj w pewien sposób ją fascynują. Niestety, zmiany nie zawsze zwiastują coś dobrego. Czy guz, który pojawił się w ciele jest groźny? Czy Casey powinna raczej żegnać się z życiem, niż układać je sobie na nowo? Nawet niewątpliwy sukces, jakim jest ostateczne ukończenie książki, nie przynosi takiego wyzwolenia, jak sądziła: „Myślałam kiedyś, że gdy tylko wypuszczę powieść z rąk, pszczoły odlecą i będę mogła się odprężyć. Ale one są teraz jeszcze gorsze. Przez całą noc leżę w ciemności na futonie, podczas gdy one wiercą mi się pod skórą. Staram się uspakajać myślami o agentach czytających moją powieść, ale zaczynają ulegać zmianie uczucia z nią związane. Wkrótce na każdą myśl o niej pali mnie wstyd. Sześć lat i to ma być to, co mam do zaprezentowania? Próbuję utrzymać całość w głowie i nie mogę. Myślę o kilku pierwszych stronach i panika zakwita mi w piersiach, po czym roznosi się jak ogień na wszystkie kończyny”. Kochankowie i pisarze to książka, która od początku wzbudzała we mnie bardzo mieszane uczucia. Po lekturze pierwszych stron miałem wrażenie, że oto czytam kolejną wersję przygód Bridget Jones, a nie takiej lektury oczekiwałem. Raziły mnie też wtręty fizjologiczne. Jednak im głębiej wchodziłem czytelniczo w tę historię, tym bardziej moje odczucia się zmieniały. Lily King kapitalnie kreśli portret młodej kobiety, która z jednej strony jest bardzo niepewna siebie i zagubiona (z powodu dojmującej żałoby, ale nie tylko), a z drugiej – ma odwagę, aby dążyć do realizacji własnych marzeń w świecie, w którym inni idą na społecznie akceptowane kompromisy. Oczywiście i ona się waha na tej drodze, podejmuje czasem złe decyzje. Ma sporo wątpliwości, a ból po nagłej stracie matki niczego nie ułatwia: „Moja matka była prawdziwą osobą. Ja nie jestem. Miała swoje przekonania i podejmowała działania. Miała cel i wiarę. Pomagała innym. Ja nikomu nie pomagam. (…) Ja chcę tylko pisać beletrystykę. Drenuję system, wlokąc za sobą długi i marzenia. Chciałam zajmować się wyłącznie pisaniem”. Bohaterka jest w tym swoim wahaniu bardzo prawdziwa. Brak przekonania dopada ją również na gruncie pisarskim – kto z nas nie miewał takich rozterek?: „Reszta tygodnia jest kiepska. Pisanie idzie mi jak po grudzie. Każde zdanie zdaje się płaskie, każdy szczegół fałszywy. (…) Przewijam te dwieście sześć stron, które mam w komputerze i gromadzę nowe strony, które zebrały się w notesie od czasu Red Barn. Nie mogę znaleźć ani jednego fragmentu, ani jednego zdania, które są dobre. Nawet sceny, których kurczowo się chwytam, kiedy reszta zdaje się stracona (…) też jakoś zbladły. Wszystko wygląda jak długi strumień słów, który wylał się przez kogoś cierpiącego na chorobę związaną z urojeniami. Marnuję sobie życie. Marnuję sobie życie. To zdanie dudni jak bicie serca”. Wbrew tym kochankom w tytule nie mamy tu do czynienia z romansem, a raczej ciekawą powieścią psychologiczną. Ważniejsi jednak są tytułowi pisarze – bo to cudownie pisarska książka. Są tu momenty pospiesznie opowiedziane, są mocne sceny i fragmenty wręcz liryczne (ach, ten przewijający się przez powieść motyw gęsi!). Bywa zabawnie, bywa dramatycznie, nadchodzi czas nadziei i czas załamań – niczym w kalejdoskopie. Casey się po prostu kibicuje – zwłaszcza kiedy obrało się podobną drogę. Mnóstwo tu spraw pisarskich, mnóstwo literatury, bohaterowie naprawdę nią żyją. Momentami miałem wrażenie, że wkroczyłem między dobrych znajomych. Ogromnie wam polecam Kochanków i pisarzy Lily King. Mam poczucie, że znalazłem kolejną pisarską książkę-przyjaciółkę. Czy zostanie także waszą przyjaciółką? Może i wy ją pokochacie? Jak mówi Casey: „To szczególny rodzaj przyjemności i bliskości, gdy kocha się z kimś tę samą książkę”. Ma jeśli i wy chcecie wkroczyć na pisarską ścieżkę, zapraszamy na nasze kursy pisarskie. Rozpocznijcie tę wspaniałą przygodę! na was! Źródło cytatów: Lily King, Kochankowie i pisarze, tłum. Magdalena Koziej, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.

Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi, nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun!

#1 Książka Już dawno w naszym piątkowym DO KAWY nie było książki, która zachwyciła nas tak bardzo:) „Miejskie ogrodnictwo” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana ogrodnictwa. Czy można uprawiać jedzenie w mieście? Oczywiście! Własne plony możesz mieć nawet na tarasie czy balkonie. Autorki książki- Kasia Basiewicz i Dominika Krzych stworzyły wspaniały poradnik, który wprowadza czytelnika w zielony świat i daje wiele cennych wskazówek. Od czego zacząć? Ile kosztuje ogrodnictwo? Jakie warzywa mogę hodować w mieście? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w tej książce:) Wszystko napisane w niezwykle prosty i przystępny sposób, ułatwi pracę każdemu początkującemu ogrodnikowi. Pasja oraz niesamowita charyzma jest widoczna na każdej stronie książki:) Autorki to wspaniałe kobiety, których serca wypełnione są miłością do warzyw. Przekonajcie się sami. Serdecznie polecamy. źródło: #2 Muzyka Tord Gustavsen to norweski pianista. Jego najnowszy album „Opening” to inspirowane chorałami, pieśniami ludowymi, muzyką gospel oraz jazzem nowe spojrzenie na muzykę wykonywana przez trio. Album nagrany we współpracy z kontrabasistą Steinarem Raknesem oraz perkusistą Jarlem Vespestadem. Rezultatem są wspaniałe dźwięki, improwizację, a także innowacyjne podejście do dźwięków. Polecamy ten album. źródło: #3 Teatr/ kino W tym tygodniu polecamy Wam film pt. „Córka”. Główna bohaterka- Leda, wybiera się na wakacje do Grecji. W planach ma zupełny relaks- czytanie książek, wypoczynek na plaży. Spokój zakłóca jednak przybycie na wyspę bardzo ekscentrycznej rodziny. Uwagę Ledy przyciąga młoda kobieta, która opiekuje się kilkuletnią córką. Jej trudy wychowawcze przywołują wspomnienia z przeszłości, z którymi musi się w końcu zmierzyć. Dramat wyreżyserowany przez znakomitą Maggiee Gallenhaal. Kino pełne emocji oraz ważnych przesłań. Serdecznie polecamy. źródło: #4 Miejsce z klimatem Czy lubicie niespodzianki? A co powiecie na kolacje niespodziankę? Ale nie taką zwyczajną. Kolacja niespodzianka w zupełnej ciemności. I co najciekawsze kompletnie nie masz wpływu na menu? Zaciekawieni?:) Już wyjaśniamy. W Poznaniu w restauracji o nazwie „Dark Restaurant” możecie zjeść kolację w kompletnej ciemności. Danie, które otrzymacie, także będzie niewiadomą- szef kuchni po krótkiej rozmowie przygotuje coś specjalnie dla waszego podniebienia. Dopiero po skończonej kolacji dowiecie się, co mieliście okazję kosztować. Dla niektórych może to być zbyt szalone, ale uwierzcie nam- zwolenników nie brakuje, a stoliki trzeba rezerwować nawet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Najlepiej przekonajcie się o tym osobiście. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ. źródło: #5 Miejsce w sieci Jeśli tęsknicie już za wakacyjnymi podróżami, zwiedzaniem i poznawaniem nowych rzeczy to mamy dla Was idealny pomysł. Zabieramy Was dziś wirtualnie do Gdańska na zwiedzanie muzeów. Poprzez stronę Wirtualne Muzeum Gdańsk możemy wybrać się na spacer po Dworze Artusa, Muzeum Bursztynu czy Ratuszu Głównego Miasta. Warto zajrzeć na stronę także planując swoje letnie wyprawy. Polecamy serdecznie. #6 Relaks O zaletach jogi pisaliśmy już wiele razy. Relaksuje, wycisza i nadaje równowagę. Jeśli chcielibyście doświadczyć niezwykłych warsztatów z jogą nad morzem, to zajrzyjcie na stronę Yoga Compass. Znajdziecie tam ofertę warsztatów, które odbędą się już na początku kwietnia. Kto potrzebuje odrobiny wyciszenia? :) źródło:

Powieści realistycznej życie po życiu o fenomenie współczesnych seriali. 29,85 zł. Służące do wszystkiego wyd. 2. 31,79 zł. Historia Niemiec w latach 843-1137 Część 2. 249,71 zł. Zamek Książ. Zapomniana tajemnica + CD. 36,50 zł.

Jednym z największych truizmów, ale też jedną z największych prawda życiowych, jest stwierdzenie, że wszyscy popełniamy błędy. Nie ma ludzi nieomylnych ani takich, którzy zawsze podejmowaliby w życiu trafne decyzje. Błąd zdarza się każdemu, niekiedy jest wynikiem błędnego wyboru, innym razem wynika z przypadku czy niefortunnego zbiegu okoliczności, w którym nie jesteśmy w stanie się odpowiednio odnaleźć. Należy sobie jednak zadać pytanie, czy każdy z takich błędów jest nieodwracalny czy może da się go w jakiś sposób naprawić? Uważam, że prawdziwa jest ta druga opcja, a swoje zdanie postaram się poprzeć przykładami z literatury polskiej. W przypadku rozważań na temat naprawiania popełnianych błędów, można sięgnąć do Mickiewiczowskiego Pana Tadeusza, gdyż ten wielki poemat epicki jest prawdziwą skarbnicą różnorodnych wątków i tematów. Jednym z najważniejszych jest wątek Jacka Soplicy, który w młodości został odrzucony przez ojca swojej ukochanej, Ewy – Stolnika Horeszkę – i w porywie wściekłości i żalu zamordował go. Jego czyn miał wiele konsekwencji, nie tylko dla niego samego, lecz także dla innych ludzi. On sam bowiem, nie mogąc znieść wyrzutów sumienia, wyemigrował i przywdziewając habit mnicha bernardyna, postanowił poświęcić swoje życie walce o niepodległość ojczyzny. W tejże ojczyźnie jednak pozostał jego śmiertelny wróg, Gerwazy Rębajło, wierny sługa Stolnika, który poprzysiągł zemstę na rodzinie Sopliców. Po wielu latach mężczyźni znowu się spotykają, Soplica, już jako ksiądz Robak, jest umierający w wyniku ran odniesionych w starciu z Moskalami. Postanawia więc wyspowiadać się i odkryć swoją tożsamość przed Gerwazym Rębajłą. Gerwazy ostatecznie przebacza mu i godzi się z nim, bo docenia zarówno skruchę Soplicy, jak i wszystko to, co przez lata czynił dla Polski, chcąc zadośćuczynić za swój grzech. W niedługi czas potem mnich umiera, lecz czyni to w spokoju. Kolejnym przykładem na to, że każdy błąd można naprawić jest los głównego bohatera Sienkiewiczowskiego Potopu, Andrzeja Kmicica. Był to typowy warchoł, który nade wszystko cenił zabawę i hulaszczy tryb życia. Porywczość, brak powściągliwości i panowania nad emocjami oraz nieszczęśliwy zbieg okoliczności doprowadził do tego, że Kmicic w stanął po stronie księcia Radziwiłła, kiedy ten przystał do szwedzkiego króla w trakcie potopu w 1655 roku. Tę zdradę, w którą zresztą został wciągnięty podstępem, przyszło mu srogo odpokutować. Z jednej strony nie dawały mu żyć wyrzuty sumienia, z drugiej został objęty szlacheckim ostracyzmem i uznany za zdrajcę narodu i wroga publicznego. Kiedy w końcu dojrzał do tego, by stanąć po właściwej stronie, musiał zmienić tożsamość i pod fałszywym nazwiskiem zacząć walczyć przeciw Szwedom, po stronie Polaków. Jako Babinicz wsławił się w czasie obrony Częstochowy, która miała bardzo ważne znaczenie dla defensywy polskiej. Jednak do własnego nazwiska mógł się przyznać dopiero długi czas później, kiedy było już jasne, że stał się bohaterem narodowym i że odpokutował młodzieńcze winy i niezamierzoną zdradę. Kmicica spotyka za to nagroda nie tylko w postaci społecznego przebaczenia, łaski króla, lecz także, a w zasadzie przede wszystkim, w postaci ręki i miłości Oleńki Billewiczówny, ukochanej kobiety, której wzajemność – jak się wydawało – zaprzepaścił przez swoje rozpustne i nieodpowiedzialne młodzieńcze życie. Przykłady obydwu powyższych bohaterów – Jacka Soplicy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza oraz Andrzeja Kmicica z Potopu Henryka Sienkiewicza – pokazują, że nawet najpoważniejsze błędy i winy mogą zostać człowiekowi wybaczone, jeśli tylko są poparte szczerym poczuciem winy i ciężką pracą nad zadośćuczynieniem. Zarówno Soplica, jak i Kmicic, popełnili bardzo wiele błędów i dopuścili się karygodnych czynów. Jednak swoją postawą udowodnili, że są warci przebaczenia i rehabilitacji w oczach innych. Oba te przykłady potwierdzają tezę zawartą we wstępie pracy, że każdy błąd jest możliwy do naprawienia.
Biała komoda - mebel, który pasuje do wszystkiego Dodał: Marta Data: 2023-01-11 13:40:45 (czytane: 2777) Jest taki mebel, który idealnie odnajdzie się w każdym wnętrzu.
Pandemia. „Księgi Jakubowe” i „Apetyt na miłość”. Kuba i Szanghaj. Stan podróży i stan zasiedzenia w naszym rodzimym piekiełku. Magia plastiku i magia markowej odzieży. To wszystko miesza się w arcywybuchową mieszankę w najnowszym zbiorze felietonów Doroty Masłowskiej. Na początku przyznam się do czegoś – nie przepadam za felietonami. Czytam je sporadycznie, a one w zamian prędko wyparowują mi z pamięci tak skutecznie, jakby żaden akt lektury się nie odbył. Nie mam nic do felietonów, po prostu brakuje między nami chemii. Jest jednak jeden wyjątek – felietony Doroty Masłowskiej. Kilka lat temu sięgnąłem po jej Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu. W tekstach składających się na ten tom Masłowska analizowała „kulturę okropną” czyli popkulturę. Znalazło się tam miejsce dla „Kuchennych rewolucji”, „Big Brothera”, „Azja Express”, „Trudnych spraw”, disco polo czy nawet „Dynastii”. Choć twórczość Doroty Masłowskiej już wówczas znałem i lubiłem, zdradzę, że podchodziłem do lektury z pewnymi oporami. Sądziłem, że będzie to książka do natychmiastowego zapomnienia. Tym większym zdumieniem był mój absolutny zachwyt. Błyskotliwość tych tekstów, celność diagnoz społecznych i kulturowych, cięty dowcip, kapitalne zabawy językowe – to wszystko absolutnie mnie kupiło. Cóż, nie posiadałem się z radości, gdy ukazała się zapowiedź drugiego tomu felietonów. Wiele się spodziewałem – a Dorota Masłowska nie zawiodła moich oczekiwań. Gwoli uczciwości wypada dodać pewien dopisek na marginesie – myślę, że określenie „felieton” nie do końca pasuje do tych tekstów, to nazwa raczej umowna. Bliżej im może do esejów, silnie naznaczonych indywidualnością autorki. Tak jak w poprzednim tomie, wbrew pozorom nie wszystko dotyczy tu popkultury – mam wręcz wrażenie, że jest tu jej znacznie mniej. Pojawia się „Apetyt na miłość”, owa współczesna realizacja archaicznej „Randki w ciemno”. Masłowska nie chce się zaangażować, a jednak producenci programu o tę chęć nie pytają („I znowu cała do bólu przewidywalna choreografia bingu: najpierw jeden przypadkiem zobaczony podczas świąt odcinek, gdy myślę sobie: (…) czysta potworność i zwyrodnialstwo, podajże mi Księgi Jakubowe, gdzie moja zakładka? O tu, już jestem na 4 stronie… Ale mimochodem następnego dnia drugi odcinek, potem jakoś trzeci… I już łapię wiatr w żagle, i płynę, płynę, i już trach bum trach, nie wiem kiedy oglądam wszystkie odcinki pięciu sezonów”). Nieoczekiwanie okazuje się, że ten program „to nie tylko pasjonujące badania terenowe na temat „ Miłość 21wieku/ oczekiwania/fantazje/desperacje”. To także swoisty bestiariusz Polaków. A może wielkie kompendium ich handmadowych autokreacji? Plus jak zawsze w TVN-ie: najnowsze trendy, błędy językowe i patologie”. Co poza programami telewizyjnymi? Reminiscencje z podróży na Kubę, do zupełnie innego świata niż ten, w którym autorka Wojny polsko-ruskiej obraca się na co dzień. Pełen ironii, ale niezwykle trafny obraz działalności Poczty Polskiej, słusznie prześmiewczy, ale zakończony niesamowitą literacką puentą. Portret Gruzina-mitomana. Felieton niby o kursie szycia, a tak naprawdę o dyktaturze sklepów odzieżowych, której podlegamy. Autorka zwraca uwagę, że często kupujemy ubrania, aby przebrać się za kogoś kim najbardziej nie jesteśmy. Tymczasem ubrania „Szyte za ułamki centów, nie mają właściwie żadnej realnej wartości. Tej ostatniej nabierają, dopiero gdy ktoś dopisze do nich marketingową baśń, podinscenizuje ją, puści stosowną muzykę i chmurę perfum. Albo chociaż umiejętnie o nich opowie; słowami jak zaklęciami nada im cechy, których być może wcale nie posiadają. Hokus-pokus – i oto woda szytych w Bangladeszu za bezcen szmatek zamienia się w cenne wino NAJNOWSZEJ KOLEKCJI”. Najdłuższym felietonem w tej książce jest ten poświęcony pobytowi Masłowskiej na stypendium w Szanghaju. Przejmujący – choć oczywiście felietonowo sarkastyczny – jest portret prowizorycznej międzynarodowej rodziny stypendystów-pisarzy dzielących to samo miejsce i czas, tę samą samotność, wyrzucenie z orbity znajomych światów prosto w sytuację sztuczną, nierzadko absurdalną: „Chwilami zdaje się, że gramy w jakimś Netfliksie o pisarzach („błyskotliwy/prześmiewczy/komedia pomyłek”). Serialu napisanym w strasznym życzeniowym angielskim, będącym sumą błędów, kalk i klisz, pomyłek i złej wymowy każdego z nas, angielskim równającym do najsłabszego użytkownika. Każdy wnosi do niego swój niepowtarzalny profil; każdy degraduje go na swoją modłę; każdy po swojemu wykręca i kontaminuje pojęcia. W swoim kraju najmądrzejsi w całej wsi, mistrzowie słowa, właściciele języka, szlifujący tylko większą i większą jego precyzję. Tu nagle mówimy z bożą pomocą rzeczy mniej więcej OBOK tego, co chcemy powiedzieć. (…) Nie wiem, czy ktoś chciałby oglądać ten serial”. Ta serialowa fantasmagoria kończy się świetną pisarską refleksją: „Ale rzeczywistość rezydencji literackiej jest też nienetfliksowalna z innych względów: jest coś fundamentalnie nieprawdziwego w pisarzach mnogich, pisarzach stłoczonych. To społeczny oksymoron; statystyczne nieprawdopodobieństwo. Pisarstwo to projekt solowy i każdy z nas, przez lata przyzwyczajony do losu the only writer in the village doświadcza na rezydencji tego dziwnego rozmnożenia, skolektywizowania. Rozpowszechnienia i umasowienia tej kondycji, w którą zdawałoby się wpisane są odosobnienie, izolacja, pewna osobność. Nie twierdzę, że koniecznie chodzi tu o aspołeczność, bo przecież pisarze, jak to ludzie, bywają różni (…). Jednak ostatecznie do tej pracy chodzi się bardzo samemu. Tłum pisarzy, kolonia pisarzy, banda, orkiestra pisarzy to sytuacja sztuczna, niewystępująca w przyrodzie”. Nie mogło też zabraknąć felietonów poświęconych pandemii. Masłowska opisuje niedawne zdarzenia w sposób barwny, przejmujący i pełen głębi – łatwo można się w tym odnaleźć, łatwo przypomnieć to, w czym większość z nas uczestniczyła: jak na przykład panika zakupowa, która wybuchła razem z pandemią, szał maseczkowy. Często te scenki rodzajowe prowadzą do refleksji ogólnych – choćby o naturze konsumpcjonizmu: „Kapitalizm, konsumpcjonizm, te wszystkożerne potwory nowotwory mają sataniczną właściwość przetwarzania w produkty i sprzedawania nam wszystkiego, nawet braku, nawet niczego. Jeśli nie będzie już nic, to będą pakować nic i wciskać nam jako Supermodne Nic do Posiadania Niczego, będzie Nic w wersji podstawowej i Nic Premium, Nic Molekularne i Nic Funkcjonalne, a Natalia Siwiec będzie pozowała z Niczym wysadzanym brylantami na Bali, trzymając je między piersiami. Najpierw będziemy się z tego podśmiewać, potem pomyślimy: a może coś w tym jest? Może to nie jest wcale takie głupie? Kupimy sobie małe Nic na próbę, „bo wszyscy mają”; nic bardzo ciekawego, takie nic, jak i tak już mieliśmy, ale może coś w tym jest. „Kupisz trochę Niczego?” – będę mówiła w piątek wieczorem. Na bazarach staną budki z Niczym z Niemiec, z większą zawartością Niczego w Niczym, bo wiadomo, że polskie zawsze jakieś wybrakowane, do polskiego Niczego dadzą zawsze czegoś tam mniej. Minimalistyczne nic ze Skandynawii – maksymalnie proste i klarowne w designie. „Kremy z Nanokomórkowym Niczym – ten ze szczególnie dużą dawką zredefiniuje cerę. Cena? Dobra!”. Można tę fantazję podbijać bez końca, bo wszyscy doskonale wiemy, jak działają sztucznie rozbudzane i kreowane w nas potrzeby, jak działają wciskany nam jako „szeroki wybór” nadmiar, frustrująca nadpodaż opcji, produktów, bodźców, atrakcji, seriali i filmików”. Najchętniej analizowałbym Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu 2 felieton po felietonie, ale wówczas zabrałbym wam wiele z przyjemności samodzielnego odkrywania tej literatury. Chylę czoła przed piórem Doroty Masłowskiej, przed jej władzą nad słowem, która przekłada się na swoistą władzę nad światem. Ta książka to jej kolejny sukces A zakończę cytatem wieńczącym jeden z felietonów: „i ciągle tyle mojego, że potrafię to wszystko opisać”. O tak, naprawdę potrafi! Źródło cytatów: Dorota Masłowska, Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków grafiki: i
Wydawać by się mogło, że idealne damskie buty, które pasują do wszystkiego, nie istnieją. Tymczasem trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że istnieją modele, które doskonale będą współgrać ze stylizacją każdego rodzaju. Warto wiedzieć, które damskie obuwie należy do najbardziej uniwersalnych. Baleri Składniki Garść kiszonej kapusty 2 zielone liście pora 4 gałązki szczypiorku 1 łyżeczka cukru 1 marchewka Szczypta soli i pieprzu do smaku 0,5 cebuli(opcjonalnie) 4 małe jabłka lub 1,5 dużego 4-5 łyżek oliwy Przygotowanie: Kapustę należy wypłukać i pokroić na drobniejsze części. Pora pokroić w półksiężyce, a jabłka i marchewkę zetrzeć na tarce. Kapustę, marchewkę, jabłka i por wymieszać bez żadnych dodatków. Wsypać cukier sól i pieprz. wszystko wymieszać. Polać oliwą lub olejem wszystko i znów wymieszać. Smacznego . 572 367 218 0 795 95 185 453

lektura ktora pasuje do wszystkiego